28 października 2018

Matematyczne haftowanie

Nasza Ania jest niestrudzona w wymyślaniu nam nowych wyzwań kartkowych. Tym razem w październiku postanowiła uprzykrzyć nam życie matematyką. Haft matematyczny do tej pory był dla mnie czarną magią i tak właściwie to nie miałam pojęcia, 
że takowy istnieje. Podjęłam jednak wyzwanie,  jak wiele z Was 
i powolutku poznawałam cóż to za dzieło. Przy pomocy kursu który przygotowała dla nas Aneta z bloga http://hand-stitchedbyannette.blogspot.com po troszku rozjaśniło mi się 
w głowie i podjęłam próbę na prostym wzorze choinki. 




Przepraszam za zdjęcia. Nic lepszego nie udało mi się zrobić przy tym ciemnym świetle. 
Myślę sobie nie jest najgorzej. Wzięłam się za kolejną kartkę
 i powstała kartka okolicznościowa. Może na walentynki?




Po tej karteczce nabrałam ochoty na więcej i tym razem padło na Wielkanocne jajeczka.




 Ta karteczka bardzo mi się spodobała, ale wciąż było za mało więc jeszcze jedna okolicznościowa kartka.  




Ważka z dmuchawcem. Wbrew pozorom własnie tę kartkę haftowałam najdłużej. 
Może nie jest to to, co chciałabym robić zawsze. Jednak haft matematyczny daje wiele ciekawych możliwości twórczych. 
Warto go zgłębić i warto poznać. Z tego faktu jestem zadowolona. 
Jeszcze tylko banerek do zabawy.....


i oczywiście zapomniany kolejny raz kolaż. Aniu przepraszam.



Ciszę się, że udało mi się zaliczyć kolejny miesiąc zabawy Anulkowej. 
Was serdecznie pozdrawiam, dziękując za miłe komentarze, które zostawiacie. 








25 października 2018

Pudełko z Mikołajem i Filcaki.

Witajcie. 
  
    Sama sobie się dziwię, że udało mi się mimo nawału zajęć coś zrobić. Lubię decoupage, może właśnie dlatego, że pozwala na pracę z "doskoku" . Pomalować i zostawić, nakleić i zostawić itd. 
To bardzo mi odpowiada, przynajmniej na razie. Nie będzie chyba za wcześnie na świąteczny decoupage? Postanowiłam trochę wcześniej zabrać się za świąteczne robótki, bo nigdy nie wiadomo co jeszcze przyjdzie nam do głowy. Pudełko tradycyjnych rozmiarów, które dostałam w pakiecie z wieloma przedmiotami do decu od bratanków wygląda teraz tak.


Brodę i wszystko co białe i puchate, potraktowałam pastą śniegową i posypałam białym brokatem.



Ponieważ zakochałam się w szablonach, białe boki przyozdobiłam  wypukłymi szyszkami na gałązkach. Dodaje to całości lekkości. 


Wewnątrz, pudełko ozdobiłam choinką z tradycyjnymi bombkami, a na dno wkleiłam bielusieńki filc.


No tak, ale takie puste pudełko, nie wiele jest warte. 
Przyznam się, że czasem zasiadam do telewizora oglądam jakiś serial lub dobry film, a już na pewno kibicuję naszym reprezentantom sportowym, w każdej dyscyplinie sportu, niezależnie od wyników. Lubię lekkoatletykę, i wszystkie gry zespołowe, skoki narciarskie, kajakarstwo itp.  Właśnie podczas oglądania powstały te niewielkie filcaki, serduszka i gwiazdeczki, które trafiły do pudełka i stanowić będą upominek mikołajkowy. 



Myślę, że Renia pozwoli mi dołączyć ponownie do zabawy po przerwie. 
Zgłaszam więc ową skrzyneczkę z zawartością do zabawy.


 Jeszcze trochę i już na prawdę wrócę do świata blogowego .
 Pozdrawiam Was serdecznie.







10 października 2018

Brać, szydełko i marzenie.

Witam serdecznie wszystkich. 

  Chyba najwyższy czas pokazać się na blogu. Dawno mnie nie było. To za sprawa chronicznego braku czasu, ale nie tylko, bo jak już zapewne wiecie byłam z naszą Anulką od kartek, na fajnej wycieczce objazdowej w Chorwacji. Było świetnie i w moich klimatach. Całą relację z wyjazdu zdała Ania na swoim blogu TU więc ja nie będę się powtarzać. Dodam tylko od siebie, 
że znalazłam miejsce idealne, które odwiedzę na dłużej, miesiąc może dwa, gdy dane mi będzie przejść w końcu na emeryturkę. Szkoda tylko, że to tak daleko. Emeryturka oczywiście. Mowa o chorwackiej wyspie Brać. Znaczek nad literką zgoła inny, ale nie potrafię go wstawić. Wyspa marzenie, szczególnie o tej porze roku.



Znacie już Anię. To osóbka, która nawet w autobusie nie marnowała czasu i szydełkowała małe, świąteczne piękności. Oczywiście Ania nie odpuściła i mnie., Wieczorami, przy kieliszeczku domowej naleweczki, odbywały się warsztaty szydełkowe. O matko i córko. Wieki całe nie trzymałam szydełka 
i tak cienkiego kordonka w ręku.  Wyszły z tego jakieś trochę pokraczne prace, ale już wiedziałam co i jak się w temacie robi. 


Po powrocie znalazłam odpowiednie szydełko, odpowiedni kordonek i już poszło. Myślę, że nie najgorzej. 



Wciągnęłam też do tych szydełkowych robótek moją mamcię. 
Zadowolona, że w końcu może robić to o czym dawno myślała. Ot nie wiele trzeba jej do szczęścia. 
Poza szydełkiem coś tam jeszcze dłubię, ale o tym innym razem. 
Poczyniłam tylko kolejny czekoladownik. 




Tak mi się spodobały te czekoladowniki, że postanowiłam zrobić ich kilka, na różne okazje. 
O wynikach powiadomię Was w kolejnych postach. 
To chyba wszystko na tę chwilę. 
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę gorącego lata tej jesieni. Korzystajcie ile się da ze słońca i pięknej pogody.