29 maja 2017

Lepiej późno niż wcale. Karteczki dla Anulki.

Witam Was serdecznie.
 Uff. Zdążyłam. Wiecie z ostatniego posta, że trwa remont w ogrodowym domku, a ponieważ pogoda o dziwo wciąż dopisuje więc prosto z pracy gnam do ogrodu i maluję, szlifuję, wiercę itd. Wszystko zaczyna nabierać jakiegoś kształtu, choć do końca jeszcze daleko. Wiele przedmiotów jest z odzysku i czasem wymagają jakiejś przeróbki, podmalowania i takich tam. 
Wiecie jak to jest. Frajda za to przeogromna. 
Nie będę się rozpisywać.
 Szkoda czasu. Zdążyłam jednak przygotować karteczki do Anulkowej zabawy. W tym miesiącu tematy zappodała nam Ania znana w blogosferze jako Nawanna



Myślałam, że nie dam rady. Udało się i bardzo się z tego cieszę. 
To co udało mi się na szybko zrobić. 
Pierwsza karteczka z bombką. tło z papieru w bombki, ale nie były zbyt wyraźne więc postawiłam na białą z napisem. Do tego troszkę quillingu, naklejek i jest co jest. 




Druga karteczka w nutki czy z nutkami 




Potrzebna mi była niebieska więc nutki "druknęłam" sobie na niebieskim papierze. 
Wszystko widzicie więc nie ma co się rozpisywać.
Ostatnia kartka jest jeszcze ciepła. Dopiero skończyłam, choć zabrałam się za nią dosyć szybko, chyba zaraz po ogłoszeniu tematów. Potrzebna na najbliższą niedzielę więc całe szczęście,
 że zdążyłam.





Kartkę opakowałam w białe pudełeczko z szybką. 
Trochę półperełek i chyba wystarczy dekoracji. 
Sama kartka jest kolorowa więc pudełeczko spokojne. 


Banerek rodzinny.



To już wszystko na dziś. Jest późno więc zmykam do łóżeczka. 
Dziękuję wszystkim tym, którzy do mnie zaglądają mimo iż ja trochę Was ostatnio zaniedbuję. Obiecuję poprawę.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. 




24 maja 2017

Ognisty post

Witam serdecznie. 
 Czas goni niemiłosiernie i chciałabym spędzić go w ogrodzie póki pogoda sprzyja. Słoneczko przygrzewa ładnie i nie za mocno więc praca wre. Powiem Wam, że wzięłam się za remont domku ogrodowego wewnątrz. Zachciało mi się klimatów prowansalsko - toskańskich. Uwielbiam je. W ruch poszedł pędzel i farby. Mam frajdę podczas mieszania i dorabiania kolorów. Domownicy oczy przecierają nad moimi wyczynami, ale mam nadzieję, że w końcu mój domek, choć malutki będzie takim, o jakim wciąż marzyłam. Tutaj mogę poszaleć i spełnić swoje zachcianki. W końcu to tylko ogrodowy domek. 
Wieczorami staram się nadrabiać zaległości w odwiedzaniu Waszych blogów. Czasem sił już nie wystarcza na komentarze więc kochani wybaczcie. Jestem i zaglądam do Was. 
Dzisiaj chcę Wam pokazać moją ognistą pracę. 
Wiadomo, że Danusia nam życia nie ułatwia
 i wymyśla jakieś dziwaczne kolorki. Ponieważ jestem w ciągłym niedoczasie nie próbowałam nawet tworzyć czegoś nadzwyczajnego. Będzie to karteczka, których nigdy nie jest za dużo. Zaraz powędruje w świat. Nie ma co za wiele pisać więc pokazuję co mi wyszło.







Nawet nie sądziłam, że karteczka będzie aż tak energetyczna. 
Oczywiście mam nadzieję, że Danusiowy żabol Stefan przełknie tę ognistą potrawę.



To wszystko na dzisiaj. Jeszcze tylko kilka migawek z ogrodu. Tam wciąż coś się dzieje.
Zakwita szczodrzeniec, obsypany jak co roku mnogością kwiecia.

   
Bez czy lilak jak kto woli cudnie pachnie, choć jeszcze nie w pełni rozwinął swoje kwiatostany.
Uwielbiam jego zapach.


Obłędnie pachnąca, stara odmiana narcyzów.


 Czosnek Olbrzymi już pięknie wygląda,choc dopiero w połowie rozwinięty.




Teraz nadszedł czas na różaneczniki i Azalie. To one zaczynają królować w ogrodzie.




Jeszcze dla was świeżutki, pachnący bukiecik z konwaliami, narcyzami, zawilcami i niezapominajkami.



Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.









17 maja 2017

Mała szkatułka z szufladkami.

Witam serdecznie.
Wiosna - cieplejszy wieje wiatr, wiosna znów nam ubyło lat, wiosna, wiosna wkoło, zakwitły bzy.
Tak, tak nareszcie jest i tu na północy. Długo wyczekiwana. 
Teraz za to nadrabiam opóźnienia w pracach ogrodowych. Jest tego sporo. Każdego wieczoru czuje to miłe zmęczenie, które ogarnia całe ciało,każdy mięsień, każdą kosteczkę. Ktoś zapyta czy warto? Warto, bo czy nie warto oddawać się swoim pasjom? Moją jest też ogród, a może przede wszystkim ogród. Dlatego moi kochani musicie mi wybaczyć, że tak mało mnie w tym blogowym świecie. Póki pogoda jest piękna korzystam z powietrza, upajam się wiosennymi zapachami. wypoczywam i ładuję baterie dobrą energią. Nie jest tak, że w ogóle nie zaglądam. Nie umiem sobie odmówić tej frajdy, by nie zerknąć co tam nowego tworzycie. Jedynie z komentarzami jestem w czarnej dziurze.
Kilka dni temu zupełnie przypadkiem w empiku zakupiłam znaną Wam wszystkim kartonowa szkatułeczkę z szufladkami. 
Dałam za nią całe 10 zł. Pomyślałam, że przyda się na koraliki czy inne drobiazgi.
 Pomalowałam farbami kredowymi Vittorino, których próbki zakupiłam u Agnieszki - Hagart -o TU
Trochę szablonu, szpachli, wosk wybielający i wosk transparentny
 i mam.





Wiem, że to nic nadzwyczajnego, ale traktuję tę pracę jako wprawkę do czegoś większego i jako próbnik kolorów farb.
Myślę też, że mogę zgłosić swoją pracę do zabawy Reni, bo jakby nie było jest to taki mały upominek dla siebie.
W końcu dla siebie też możemy coś "wyrękodzielnić", co nie?


Na zakończenie kilka zdjęć z wiosennego ogrodu.

Nie mam pojęcia skąd się wziął ten tulipan. Jest cudny a ja nie mogę go nawet wykopać.



Szczodrzeniec z niebieskimi kwiatami? Pięknie w nim wyrosły niezapominajki.


Najwcześniejszy różanecznik zaczyna pokazywać na co go stać. Pąków jest mnóstwo.



Szafirki w tym roku wyjątkowo bujnie rosną.



 Kto wie cóż to za rośłina?



To wszystko na dziś. Życzę wam wciąż pięknego słoneczka a wraz z nim uśmiechu na twarzach.



09 maja 2017

Karteczkowo się zrobiło.

Witam wszystkich serdecznie.

Uff wreszcie jestem znowu z Wami i już chyba będzie lepiej. Wszystko się uspokoiło i będę miała ciut więcej czasu na robótkowanie. Ostani czas był dość szalony. Trwały przygotowania do ślubu mojego chrześniaka, najwspanialszego faceta na ziemi. Wiecie jak to jest. Niby mnie nie dotyczy tak bezpośrednio, ale samo poszukiwanie kiecki i odpowiednich butów, to dla mnie straszna nerwówka. Przecież mama chrzestna musi się jakoś prezentować no nie? No bo kto to wymyślił, żeby takie wysokie obcasy zafundować kobietom.  Niby ładnie noga w nich wygląda, zgrabnie itd. Do momentu, kiedy już nie można dłużej wytrzymać na tych obcasach i babeczki zaczynają chodzić niczym kaczuszki. Na szczęście moje nogi trochę wytrzymują w tym obuwiu, choć na co dzień zdecydowanie wolę buty płaskie i typowo sportowe. Jeszcze ta kiecka. Rany , ja się nie nadaję do takich zakupów. Tyle przymierzania, rozbierania do "rosołu" i ubierania wszystkiego tak mnie wymęczyło, że właściwie to już mi wszystko jedno było ile co i jak.  Poza tym zostałam poproszona przez młodych o zrobienie takiej krótkiej prezentacji z ich życia. Faktycznie prezentacja krótka, a roboty miałam z tym sporo. Na szczęście weselicho się udało. Było cudownie, bajecznie i zjawiskowo. 
Teraz mogę wam już spokojnie przedstawić kartkę, którą poczyniłam na tę właśnie okazję. 





Do kartki powstało oczywiście pudełko. Nawet dość duże. Wykorzystałam do tego pudełko po telefonie komórkowym. 
Było białe i lakierowane. Przecież musiało się na coś przydać.




Komplet prezentuje się tak.


W ostatnim czasie miałam też okazję zrobić kartkę na komunię. Przyznam się, iż miałam nadzieję, że podpasuje mi w kwietniu lub w maju, a tu niestety, do mapki ni jak nie pasowała, 
a i modlitewnika tu jakoś nie było. Została więc bidulka samotna 
i dziś Wam ja zaprezentuję. Zrobiłam ją do pudełka, które miałam okazję przygotować na Danusiową zabawę, kiedy bombardowałyśmy pudełko z okienkiem. 
Moją wersje tego pudełka przedstawiłam TUTAJ.
Karteczka, jest dla dziewczynki, która uwielbia różowy kolor 
i nawet na komunię miała ochotę na różową sukieneczkę. 






To tyle na dziś. Wierzę, że już częściej będę zaglądać na Wasze blogi i częściej będę miała okazję pokazać Wam, co też działam 
w dziedzinie rękodzieła. 
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę Wam i sobie by zima 
w końcu poszła sobie do d........