30 września 2019

Karteczki w paseczki.

Ostatniego dnia września, tak na ostatnią minutkę, tak za pięć dwunasta, przychodzę do Was z karteczkami na Anulkową zabawę. Wiem, że bywam tu zdecydowanie za mało. Dwa posty w miesiącu, to tyle tylko, by blog pajęczyną nie zarósł. Nie jest tak, że kompletnie nic nie robię. Kilka prac jest w toku. Nadejdzie więc czas kiedy będę mogła pokazać Wam co robiłam gdy mnie tu nie było. Ogród i powolne zamykanie sezonu ogrodowego i oczywiście ostatnio wielkie grzybobranie pochłaniają cały mój wolny czas. Uwielbiam grzyby, bo wiecie ja to taki "lasak" jestem. Gdzie się nie ruszysz to lasy. Wierzę, że wkrótce dołączę do Was i częściej pojawiać się będę w blogowym świecie. 
Dziś dwie karteczki w paseczki, bo taki temat zaproponowała Ania na  wrzesień.
 

Obie skromne do bólu bez fajerwerków. 
Pierwsza w kolorach brąz, beż, biały. Paseczki oczywiście to tło kartki.



Druga karteczka na deseczkach, które Ania dopuściła do zabawy jako paseczki.
Beż, biały, zielony, czerwony i srebrny. 



W tym momencie przeprosić muszę za jakość zdjęć. Robione wieczorem bez odpowiedniego oświetlenia. Wyszło jak wyszło. 
Jeszcze tylko kolaż.


Ufff. Zdążyłam. Lecę nakarmić żabkę i mogę trochę potworzyć, bo ani tv, ani internetu. Jakaś grubsza awaria. Dzięki komórce mogłam  sobie pożyczyć internet i napisać tego posta. Ot technologia. 

Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo ciepło wierząc że jeszcze zaglądacie.











08 września 2019

Późnoletni ogród z Flamingiem.

Czujecie w powietrzu ten zapach? Zapach schyłku pięknego lata, zapach nadchodzącej, równie pięknej jesieni. Muszę wam zdradzić, że właśnie jesień jest moją ulubioną porą roku. Tak , tak właśnie jesień. Jest nostalgiczna, spokojna, melancholijna. To czas na zadumanie i wreszcie prawdziwy relaks
 z książką lub robótką w dłoni. Czas na aromatyczne herbatki, dobre, rozgrzewające ciało winko i inne przyjemności. Nigdzie nie gonimy, nigdzie się nie śpieszymy, czas zwalnia. 
W ogrodzie również widać już schyłek lata, choć wciąż mieni się kolorami, wciąż wabi nas innymi zapachami, słabnie..... ale póki co popatrzcie.


Może nie ma burzy kwiatów na różance, ale są i czarują. 


Hortensje, ze swoimi kwiatami będą stroić ogród do mrozów, a nawet zimą, bo przecież ich zaschnięte kwiatostany, są równie piękne, jak te kwitnące latem. 


Ostatnie  floksy pachną tak intensywnie jakby chciały, by ten zapach zapadł mi głęboko w pamięci. Jeżówka traci już swój blask, a kwitnące wrzosy to niechybnie oznaka schyłku lata.


Mnie najbardziej zauroczyły, jak co roku przekwitłe kwiaty powojników, delikatne, o bardzo ciekawej formie i oczywiście budzące się do życia kłosy rozplenicy. Tak to ogród powoli słabnie, oddając się we władanie jesieni.  
Przejęta ogrodowymi pracami i upychaniem plonów w słoiczki zapomniałam zupełnie o flamingach, z latem się kojarzącymi. 
Kto nie kojarzy , to przypominam, że trwa SAL pt. Różowy Flaming


któremu patronuje Coricamo.


Moje postęp[y w pracy nie są wielkie, jednak są.  W przeciwieństwie do większości haftujących dziewczyn, rozpoczęłam pracę od różowego Flaminga i własnie go skończyłam. 


Czas na szuwary lub chociaż błotko, by miał po czym brodzić. 
Jeszcze dla porównania postępów mały kolaż. 


Pozdrawiam Was serdecznie. Życzę jeszcze pięknych letnich dni i wspaniałych humorów do końca lata.