29 grudnia 2014

Biała Pani..

Witajcie kochani. Czas biegnie z prędkością światła. Już po świętach, po tej uroczej atmosferze i tylko choinka i świąteczne ozdoby porozstawiane w domu przypominają nam o tym, że wciąż cieszymy się z Bożego Narodzenia. W jednym z ostatnich postów pisałam, że marzą mi się święta białe i czyste. I co? Nie mogę narzekać. Niech mi ktoś powie, że  marzenia się nie spełniają!! 
A jakże!!! Jeszcze w wigilie było u nas deszczowo i wietrznie. Nic nie zapowiadało zmiany pogody. W drodze na pasterkę padał deszcz. Jednak już rano, kiedy jechałam autem do pracy,( tak, tak, niektórzy i w święta muszą pracować), padał deszcz ze śniegiem. Po kilku godzinach świata nie było widać przez okno. Z nieba spadały ogromne płaty śniegu, niczym kwiaty białych piwonii. Moje auto zamieniło się w iglo. Ale co tam, przecież chciałam białe święta. Rano śpieszno mi było do domku, bo rodzinka miała się zjechać na obiadek, jednak najpierw szczotka, skrobaczka 
i dawaj Hanuś  odśnieżaj auto. No i zaczęło się. Łapię za klamkę
 a ona ani drgnie. Ciągnę mocniej i nic. Matko kochana......zamarzły drzwi. Jedne, drugie, trzecie czwarte...nic jakby je ktoś zamurował. Jezuśku a czas leci. Bagażnik!!!! Na szczęście mam hatchback i te otworzyłam bez najmniejszego oporu. Już chciałam wślizgnąć się pomiędzy fotelami( Jezuw moim wieku taka gimnastyka!), ale w tym momencie życie uratował mi znajomy z pracy i wręczył mi odmrażacz. Dalej wszystko poszło błyskawicznie i szczęśliwie choć z opóźnieniem wróciłam do domku. Ach zachciało mi się prawdziwej zimy nie ma co. Dzień jednak był nadzwyczaj udany. W gronie najbliższych spędziliśmy fantastyczne chwile. Śmiechu było aż nadto i w końcu nie wiedzieliśmy czy brzuchy bolą nas od spałaszowania nadmiernej ilości potraw, czy ze śmiechu. Ten czas wesołości jednak minął. Nie odeszła jednak śliczna biała Pani Zima, która dosypała jeszcze trochę białego puchu. Dziś zaświeciło słoneczko, trzymał mrozek i nie mogłam nie pojechać do ogrodu. Ujrzałam baśniowy krajobraz. 


Wszystkie krzewy, kwiaty i trawy otulone w puchową pierzynkę


Krzaczki truskawek przysypane śniegiem wyglądały jak kopczyki kreta, a krzew budlei ubrał się w odświętną szatę.



Na Krzewuszce zawisły śnieżne bombki i chyba tam zostaną na dłużej bo wciąż mroźno.

Cis też ubrał berecik i śnieżny kubraczek.

Serce moje skradła jednak Kalina. Wystrojona w biel jakby szykowała się na sylwestrowy bal.


Tak to dziś wygląda zima na Pomorzu i wiecie co? Choć ogólnie nie lubię zimy, to w takim wydaniu niech sobie gości do samej wiosny. Jakoś wytrzymam. Uciekam już  pod moją kołderkę, życząc Wam spokojnej nocki i miłego przedostatniego dnia roku. Dobranoc.

22 grudnia 2014

Pomysłowy ogród: Konkurs z trzema nagrodami...

Pomysłowy ogród: Konkurs z trzema nagrodami...: Tak jak obiecałam - zapraszam Was do udziału w konkursie. Najpierw dwa słowa tytułem wprowadzenia... Od jakiegoś czasu szukałam czegoś...



Sercem pisane.

Witajcie kochani. Znalazłam jeszcze wolną chwilkę, by tu do Was zajrzeć. To raczej już oststni moment, gdyż robi się bardzo gorąco! W kuchni oczywiście! Obiecałam przedstawić naszą choinkę, ktorej kolorystykę wybrała rodzinka. Mnie marzyła się biała, ale jeszcze w tym roku poszłam na kompromis. 


Jest miedziano złota. Szkoda, że nie widać mnóstwa światełek, które iskrzą wspaniale. Najważniejszy jednak jest Anioł, który wieńczy choinkę zamiast gwiazdy. To rodzinna pamiątka, bez której nie wyobrażamy sobie choinki.  Stróżuje nam już 76 lat i oby nadal robił to tak skutecznie.
 


Przepraszam. Zdjęcie wyszło troszkę nieostre, a nie mam już czasu na poprawki. 

Wiem, że w całym roku jest wiele dni, w których możemy składać sobie wszyscy najcieplejsze życzenia. Jednak jest tylko jeden taki dzień, taki wieczór, taka chwila, kiedy w sercach ogrom uczuć cudownych gości. W ten dzień będę z Wami sercem, duszą i myślami. Niech te święta będą nadzwyczajne, radosne i uśmiechnięte, niech budzą najpiękniejsze uczucia, najwspanialsze, wzruszające myśli. Niechaj przyniosą Wam wiarę w lepsze jutro, w ludzi, ich dobroć i mądrość. Niech ta przecudowna atmosfera świąt pozostanie w Waszych sercach na dłużej. Niech przeniesie Was szczęśliwie w Nowy Rok, z nadzieją na spełnienie planów i zamierzeń oraz najbardziej nierealnych, głeboko skrywanych marzeń! Uśmiechu każdego dnia! Szczęsliwego Nowego Roku kochani.


19 grudnia 2014

Sentymentalnie





Witajcie Kochani. No chyba wreszcie poczułam, że  nadchodzą święta. Zrobiło się miło w serduchu,a ponieważ dekorowanie domu, to sama przyjemność, ciesze się, że mogę się temu oddać całkowicie. Dziś ubieramy choinkę. W tym roku będzie żywa. Niektórzy powiedzą, że nieekologicznie, bo w nadmiarze drzewka wycinają, ale moja pochodzi z  hodowli. Nie mogę tylko zdecydować  w jakie kolory ją ubrać. Zrobimy losowanie w rodzince, gdyż każdy ma inną wizję tej Pani choinki. Zobaczycie w następnym poście jak będzie. Żeby tak jeszcze milej bylo, zwykle słucham nastrojowej muzyczki. Może  niezupełnie świątecznej, ale takiej, która wprawia mnie w taki fajny sentymentalny  nastrój. Lubię przy niej pomyśleć, powspominać  mijający rok, podsumować  minusy i plusy. Zapytacie jakiej muzyki słucham? Takiej, jaka w duszy mi gra. Dziś potrzebuję spokojnej i nastrojowej. Może poprostu posłuchajcie sami i oceńcie czy można się w niej zatracić?




Zostawiam Was z tą melodią wierząc, że spodoba się Wam. Wracam do ubierania choinki. Buziaczki dla wszystkich.

16 grudnia 2014

Trochę relaksowo.





Już tak bardzo świątecznie dookoła. Wszędzie kolorowo i radośnie. Wszędzie słychać kolędy. Tworzy się nastrój, a na dworze wciąż nie widać zimy. Widocznie Pani Zima gdzieś zabłądziła i trafić do nas nie może. Osobiście nie specjalnie mi tęskno za nią, ale troszkę białego puchu na święta mogłaby sypnąć , by nastrojowo się zrobiło. Rozmawiałam ostatnio z wychowawczynią z przedszkola. Opowiadała mi, że na zajęciach musiała tłumaczyć malcom co to jest bałwan. Wyobrażacie sobie? Rany, jakie to dziwne.  Pamiętam zimę stulecia. To dopiero była mroźna i śnieżna zima. A i do szkoły się chodziło i prawo jazdy się zrobiło. Prawdziwa szkoła przetrwania. Pięknie wyglądał świat. Biały i czysty. Dzisiaj marzy mi się by nadchodzące święta były takie właśnie białe i czyste. Zobaczymy jak będzie. Póki co postanowiłam odświeżyć parę drobiazgów, które posłużą mi do świątecznych dekoracji, a które już dawno straciły swój blask. Na pierwszy ogień poszły metalowe osłonki, które niegdyś dostałam w prezencie razem z pięknymi wrzosami. Wrzosy znalazły swoje miejsce w ogrodzie, gdzie pięknie się rozrosły i przypominają mi darczyńcę, a osłonki wylądowały gdzieś w piwnicy. Gdy je w końcu wyszukałam wśród tych wszystkich skarbów i rupieci moim oczom ukazał się nieciekawy widok. Rany, dlaczego one takie brzydkie?


Co by tu z nimi zrobić? Pomyślałam, może owinę jakimś materiałem, krepiną czy coś w tym stylu. Czasu teraz trochę mało. Postanowiłam jednak, że się zabawię i poeksperymentuję. Wyszło mi coś takiego.



Wiem, wiem, praca nie jest doskonała. Bozia nie obdarowała mnie talentem plastycznym, ale pierwsze "koty za płoty". Obiecuję, że następna praca będzie bardziej perfekcyjna. Jak mawia mój tato, "żaden majster z nieba nie spadł". Wszystkiego uczymy się metodą prób i błędów. Jednak spędzenie czasu przy tej pracy było wielką przyjemnością. Wykorzystam te osłonki w kuchni, a póki co .....


Posłużą do świątecznej dekoracji. Troszkę pobieliłam gałązki, by choć odrobinę powiało śniegiem. Zmykam teraz do domowych zajęć. Popakuję prezenty dla rodzinki. Paczek jest sporo, w końcu rodzinka dość liczna. Was kochani pozdrawiam bardzo cieplutko.

09 grudnia 2014

W kolorze słońca.

Witajcie kochani. Wreszcie w moich stronach pojawiło się troszkę słoneczka i choć temperatura raczej bliższa zeru jakże radośniej się zrobiło na sercu, a i w duszy radośniejsza melodia przygrywa. Aż chce się żyć! Natychmiast oczami wyobraźni zobaczyłam kwiaty, które przypominają słońce w pełni. Kilkanaście lat temu poraz pierwszy zobaczyłam je w pewnym ogrodzie. Jejku jakże się nimi zachwyciłam. Olbrzymi bukiet żótych, ciepłych pomponów, przypominających maleńkie piwonie, może różyczki, albo jaskry. Jak kto woli. Nie znałam ich nazwy. Dopiero rozpoczynałam swą przygodę z ogrodem. Nieśmiało poprosiłam właścicielkę ogrodu 
o maleńką sadzonkę tej rośliny i ku mojej największej radości otrzymałam ją. Dziś rośnie w moim ogrodzie i dumnie spogląda, 
a swym ciepłym odcieniem żółci góruje nad innymi roślinami niby słoneczko na niebie.




Oczywiście już wiecie, że chodzi o pełnik europejski.  Jego kwiaty rozwijają się w maju i w czerwcu i dorastają w zależności od warunków do 30-60 cm. Pełniki lubią ziemię zdecydowanie wilgotną, żyzną i najlepiej jak rosną w lekkim półcieniu. Wówczas osiągają maksymalne rozmiary i dłużej kwitną. Na stanowiskach suchych i w pełni nasłonecznionych też będą rosły, jadnak będą znacznie mniejsze i będa miały skromniejsze kwiaty. Pełnik doskonale będzie rósł nad oczkami wodnymi, gdzie jego żółte główki ślicznie odbijają się w wodzie. By cieszyć się pełnikiem jeszcze jesienią, pamiętajcie by po wiosennym kwitnieniu obciąć go krótko nad ziemią, wówczas do jesieni rozwiną się nowe pędy kwiatowe. 
Pełnika możemy też rozmnożyć poprzez wysiew czarnych, drobnych nasion. Siejemy je jesienią do skrzyneczek, które na zimę wstawiamy do inspektu, lub tunelu foliowego. Kiedy wyrosną młode sadzonki sadzimy je bez pikowania na miejsca stałe. Rozmnażając pełnika tą metoda otrzymamy sporo sadzonek, jednakże na kwitnienie przyjdzie nam poczekać dwa może trzy lata. Jest to więc metoda dla cierpliwych. Osobiście wolę dzielić starsze egzemplarze, które gwarantują natychmiastowe kwitnienie rozmnożonych roślin.

Już nie mogę doczekać się wiosny, kiedy pełnik zacznie czarować swoim urokiem.
 Uwielbiam te kwiaty! Trzymajcie się cieplutko.

06 grudnia 2014

Przegorzan nie tylko na miodzik.

Przegorzan. Jest rośOjojoj a to się zimno zrobiło i nieprzyjemnie. Trudno się zmobilizować, by wyjść gdziekolwiek, a przecież święta tuż, tuż. Pod choinkę prezentów moc trzeba zorganizować, bo rodzinka moja dość liczna. A tu jak pech to pech. Zamierzałam dziś zrealizować część moich pomysłów na prezenty. Wsiadam do auta, przekręcam kluczyk w stacyjce i słyszę .....yyyyyn, yyyyn,yyyn i ......nic. Ot pierwsze mrozy zweryfikowały sprawność akumulatora. Na szczęście  mechanik był taki miły, że podjechał i uruchomił silnik. Mogłam pojechać do warsztatu, gdzie sprawnie uzbroili "Maryśke"w nowe baterie. Z zakupów jednak nic nie wyszło. Czas było pójść do pracy.
Przygotowałam sobie kilka drobiazgów do dekoracji świątecznej i znalazłam zasuszone kwiaty, które często wykorzystuję w bukietach. O czym mowa?
liną dość wysoką, dorastającą do około 1 metra, o dość zwartym pokroju. Lubi ziemię piaszczystą, pszepuszczalną i nie znosi nadmiaru wilgoci. Może być wówczas atakowany przez szarą pleśń. Liście podobne do ostu, kłujące, z wierzchu zielone, a pod spodem srebrzyste. Idealnie rośnie na stanowisku słonecznym. Kwitnie od lipca do września. Przekwitnięte kwiaty dobrze jest ściąć krótko przy ziemi. W tym roku przegorzany zakwitły ponownie, choć nie były już takie wysokie. Najpiękniejsze są kuliste niebieskie kwiaty, które przywabiają mnóstwo pszczół i innych pszczołowatych owadów.Jest rośliną miododajną, polecaną do siania w pobliżu pasiek.




Kiedy kwiaty przegorzanu nie są jeszcze do końca rozwinięte, ścinam je i suszę, by później wykorzystać do bukietów. Można je ubrać w odświętną szatę opryskując brokatem. Będą idealne do świątecznych stroików. Ja w tym roku pomalowałam je srebrną farbą w aerozolu. Jak Wam się podoba taka odmiana?




 Wykorzystałam je do świątecznego stroika, bo przecież już czas na Mikołajkowe dekoracje. Całe szczęście zdążyłam.




Ten stroik stanął w moim skromnym pokoiku. 

Do salonu jednak zrobiłam stroik w tradycyjnych kolorach, czerwieni i złota. 





Teraz można spokojnie oczekiwać na święta.   Już późno więc odpływam w krainę snu. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco.