Dziś będzie krótko, bo jakoś energii zabrakło. Chyba przez te wiatry i ogólnie kiepską pogodę. Jako meteopatka czasem tak mam. Pokaże Wam jednak kolejną część mojego miasteczka. Kolejna uliczka powstała również z odpadów drewnianych i wszystkiego co wpadło mi w ręce.
Pasja to potężna moc, która pozwoli przezwyciężyć wszystkie trudności. Jeśli kochasz to co robisz, znajdziesz sens swojego życia i nieważne co nim będzie, ważne, abyś robił to, co kochasz.
20 lutego 2023
Zbudujemy nowy dom, jeszcze jeden......
13 lutego 2023
Nieznana uliczka
Kiedy miałam naście lat wpadł mi w ręce egzemplarz "Małego modelarza" . To było czasopismo, które zawierało w sobie elementy do wycinania i sklejania z cienkiej tekturki modeli znanych historycznych budowli. Mnie trafił się Zamek królewski w Warszawie. Gotowy model miał wymiary ok. 100/60cm. Rozpoczęłam zabawę w składanie zamku i nikt z rodziny nie wierzył, że go skończę, że zabraknie mi cierpliwości. Nie było wówczas takiego dobrego kleju, jakie mamy dzisiaj. Kleiłam więc butaprenem. Śmierdziało, a ja przez wiele dni bawiłam się w modelarza. Tak mnie pochłonęło to zajęcie, że nie miałam na nic innego ochoty. Udało się. Po kilku miesiącach zabawy mój zamek był gotowy. Posadziłam też drzewka, "posiałam" trawkę dookoła. Byłam z siebie dumna. Przez wiele lat zamek stał w moim pokoju. Od tamtego czasu wiedziałam, że taka zabawa rękodzielnicza to jest to co lubię. Kilka miesięcy temu dojrzałam gdzieś w internecie domki z drewna. Małe uliczki tworzone z wszystkiego co wpadnie w ręce. Pierwsze próby już widzieliście. Dzisiaj pokaże następną. Kilka kawałków drewna, farby, tekturki, gwoździe, druciki i inne "przydasie" pozwoliły mi zbudować całkiem sporą uliczkę.
05 lutego 2023
Powrót do quillingu.
Nie wiem dokładnie kiedy rozpoczęłam zwijać paseczki do tego projektu, ale zapewne ponad rok temu. Domyślacie się pewnie, że jest to kolejna moja niedokończona praca, która wreszcie doczekała się finiszu. Zwijanie paseczków w quillingu jest niesamowitą czynnością. Uczy cierpliwości i wytrwałości. Dla mnie jest odskocznią od tego zwariowanego świata, od TV która karmi nas wciąż złymi wiadomościami i każe się bać. Przy quillingu ogarnia mnie spokój. Wyciszam się a kiedy jeszcze włączę sobie swoją muzyczkę to nie ma lepszej terapii na stres i niepokój.
Jest to pierwsza tego typu praca w moim wykonaniu. Dotychczas quilling był widoczny u mnie jedynie na karteczkach z różnych okazji. Bardzo jestem z siebie dumna, że dałam radę skończyć, choć długo to trwało.