28 marca 2018

Który to juz raz.....

Który to już raz próbuję napisać kilka zdań i pokazać Wam coś, czym w nielicznych wolnych chwilach się zajmowałam. Tym razem również zasiadłam do komputera, a tu dziewczyny na mesengerze sobie plotkują. Na dodatek miały jakieś dziwaczne teksty i opowiadały sobie sny. Trudno więc było nie zajrzeć do nich. Umiały pocieszyć koleżankę jak nic. W jakiś kosmos chciały mnie wysłać czy co? Zapewniały jednak zespołowe wsparcie więc już się niczego nie boję.
Wrócę jednak do moich skromnych poczynań rękodzielniczych. 
Nie mogłam sobie odpuścić zabawy u naszej Anulki i choć rzeczy ważne i ważniejsze zabierały mi czas, dla niej zrobiłam jedną, jedyną karteczkę w technice, którą nam zadała na marzec. 
Irys folding. Wydawało się, że będzie łatwo i przyjemnie, a tak nie było. Przyznam się, że nie zapałałam wielką miłością do tej techniki. Może gdybym miała więcej czasu, a tym samym więcej cierpliwości, inaczej spojrzałabym na te paseczki. Wybacz Aniu, że jedna i taka niedoskonała.


Problem miałam już przy wycinaniu tego kaczorka.
 Może inaczej, gdzieś mi się zapodziały najlepsze nożyczki.


Może też nie powinnam debiutować z kaczorkiem tylko zacząć 
od koła czy jaja?


Tak czy siak, kartka jest i jestem zadowolona, że nie zawiodłam Ani i spróbowałam czegoś nowego.


Jeszcze banerek do Anulkowej zabawy.


Jeszcze jedna rzecz, która zajmowała mi ręcę podczas oglądania TV. Czasem tam zaglądam. 
Miałam ją zrobić rok temu, nie udało się.  Teraz znowu miałam już ją rzucić w kąt, bo przecież zima się kończy. Kiedy jednak sprawdziłam prognozę pogody na najbliższe dwa tygodnie na Wybrzeżu, postanowiłam ją skończyć. Udało się i zapewniam,
 że jutro mam ją na głowie, bo ma padać śnieg.



Obym jednak nie musiała jej zbyt długo nosić. Przecież tęsknię już za ogrodem. Tam jednak jeszcze bardzo mokro i bardzo zimowo. Oczko i woda w beczkach zamarznięta na dobre.

To tyle na dziś. Obiecuję pojawiać się częściej po świętach. 
To co miałam pilnie zrobić jest już gotowe więc teraz będę mogła poświęcić czas wam, robótkom i oczywiście ogrodowi. 
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, dziękuję tym, którzy jeszcze do mnie zaglądają i pozostawiają miłe sówko.










16 marca 2018

Ale to już było....i będzie więcej

Witam serdecznie.
 Jakoś długo mnie nie było, to znaczy bywałam na Waszych blogach i podziwiałam Wasze wspaniałości, jedynie moja twórczość zamarła i nie mam pojęcia kiedy się za coś wezmę. Chęci mam ogromne i powoli się denerwuję, że nie mogę robić tego co chciałabym najbardziej. Życie jednak jest, jakie jest
 i czasem są rzeczy ważniejsze niż robótkowanie.
Wszyscy już wiecie, że tydzień temu miałam przyjemność spotkać się z dziewczynami w Warszawie. Nie będę opisywać tego spotkania, bo dziewczyny już to zrobiły, a Anulka dokładnie 
to opisała TUTAJ
Ania, Danusia, Hania, Dorota, Ela czyli ADHDE. Stanowiłyśmy zgraną paczkę i czas upłynął nam bardzo szybko 
i intensywnie na spacerach i oczywiście na warsztatach robótkowych.
 Do tego "nadpobudliwego" grona dołączyła też Justynka, która również jakoś tak łagodnie wkomponowała się w to towarzystwo trochę postrzelonych babeczek. 
Muszę powiedzieć, że zaskoczona jestem bardzo tym, jak kilka nieznanych sobie do niedawna kobitek, z różnych stron kraju, mogą się tak wspaniale rozumieć i nadawać na tych samych falach jakby znały się od przedszkola. Dziewczyny bardzo, bardzo Wam dziękuję za ten fantastyczny czas, za uśmiechy, pogaduchy, spacery, naukę i niezapomniane wrażenia. Jest w nas moc i ta moc niech pozostanie z Wami do następnego miłego spotkania.

Teraz trochę prywaty.

Jakiś czas temu Marysia z bloga http://stopchwilka.blogspot.com/
obchodziła kolejną rocznice swego bloga i zorganizowała z tej okazji rozdawajkę. 
Los okazał się być dla mnie szczęśliwy i pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Marysi. 
Jejku jak zrobiło się wiosennie i radośnie.

Samo opakowanie już mi się spodobało. 


Podniosłam wieko...zaświeciło słonko.


Bajeczne serce z uroczym haftem, woreczek z równie cudnym haftem, piękna kartka z zajączkami, i sam porcelanowy zajączek. 



W woreczku niespodzianka typowo jajcarska, ups wielkanocna.
Marysiu bardzo Ci dziękuję za tyle wspaniałości.
 Już zrobiło się świątecznie.

Przepraszam Was, że nie pokazuję dziś nic nowego. 
Postaram się nadrobić zaległości. 
Jest kilka rzeczy do pokazania, ale niestety nie teraz. 
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i życzę każdemu z osobna 
i wszystkim Wam razem wiosny, wiosny i  wiosny.





03 marca 2018

Krzyżowy miś

Witam Was wszystkich serdecznie.

   Dzisiaj będzie krótko i na temat. Pewnego dnia zostałam podstępem postawiona przed faktem dokonanym i zmuszona 
do postawienia pierwszych krzyżyków. No może nie zupełnie pierwszych, ponieważ wieki temu , gdy byłam jeszcze piękna 
i młoda, trochę krzyżykowałam. Otrzymałam na próbę kawał cały kanwy, specjalne igły i nawet nawlekacz, gdyż ślepa babka niewidząca jestem.. Nici mam niezły zapas z tych czasów, kiedy 
to "zdobywało" się, a nie kupowało. 
Musze Wam powiedzieć, że coraz bardziej wciągają mnie 
te krzyżyczki maleńkie jak łepek od szpilki. Pierwsze próby mam za sobą i nie były one idealne. Anulka Iwańska, bo to Ona tak mnie przekabaciła, pokazała co i jak powinno być i cholipcia chyba mnie zaraziła tymi krzyżykami.  Zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Nie, żeby od razu wszystko rzucić, ale czasem postawić kilka krzyżyków dla spokojności to fajna sprawa. 
Na Pintereście znalazłam taki wzór sympatycznego misia 
i postanowiłam spróbować. 


Aniu starałam się..... w jedną stronę.


Może nieidealnie dobrałam wielkość ramki, ale innej nie dostałam. Moja ramka jest wielkości 15x21, a chyba starczyłaby 13x18. 
Zawsze można przełożyć do mniejszej rameczki. 




Muszę Wam powiedzieć, że jestem z siebie dumna i nabrałam ochoty na jeszcze.
Może nie jest to jeszcze ideał, ale jak mówią trening czyni mistrza. 
Ten obrazek zgłaszam do zabawy Reni, jako, że będzie prezentem.

Reniu, nie ma jeszcze żaby na marzec więc z dodaniem poczekam. 

Zmykam już. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dziękuję, że do mnie zaglądacie.
Życzę Wam miłej niedzieli, pełnej słoneczka.