Witam Was serdecznie.
Przyznam szczerze, że nie mam dziś weny do pisania. Jakoś opadłam z sił twórczych i nijak do kupy zebrać się nie umiem. Niby chora nie jestem, jednak ciało odmawia posłuszeństwa
i buntuje się z całych sił. W gnatkach łupie, ciśnienie spada do najniższych z możliwych i zapadam chyba w spiączkę zimową.
Nie mogę jednak odpuścić Danusiowej zabawy. Co to, to nie. Dziś będzie wiec krótko i na temat. Wiecie wszyscy, że tematem na listopad były "Dębowiaczki". Kompletnie nie miałam pomysłu na nie, ale w końcu w trybie błyskawicznym postanowiłam dołączyć do klubu "knocika" i poczyniłam sobie komplecik świeczników. Pewnie przydadzą się na te długie zimowe wieczory. Świeczki palę namiętnie i rozstawiam w każdym możliwym miejscu. Stwarzają przytulny nastrój i przepełniają dom zapachem jaki sobie wymyślimy, bo przecież tyle różnorodnych zapachów w sklepach, że każdy wybrać może to, co lubi najbardziej. Nie ma cudów, ale praca w kolorkach chyba jest.
Złota jest niewiele. Kokardka w kolorze złota, ozdobiona maleńkim złotym cekinem. Tylko tyle, gdyż niezbyt mi to złoto pasowało do paprotki.
Musicie mi wybaczyć jakość zdjęć. Robiłam je, gdy już późno było
i za nic lepszego światła nie mogłam znaleźć.
Kolorki brązowe i beżowe i owszem lubię, szczególnie w meblach. Nadają wnętrzom swoistego ciepła. Ciuszków w mojej szafie raczej w tych kolorach nie znajdziecie, bo źle się w nich czuję i niezbyt mi w nich do twarzy.
Banerek 'Dębowiaczkowy"
Pozdrawiam Was bardzo, bardzo cieplutko i życzę wszystkim miłego weekendu. Odpoczywajcie kochani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.