że ręce spuchną. Oglądam mecze, bo przecież mamy mistrzostwa Europy i trzeba kibicować. Po tych meczach jednak, niestety nie jestem w stanie nic robić. Emocje biorą górę. Dlatego nic nowego nie powstaje, a ja dla "spokojności" zabawiałam się leciutko w decu i to nie jakoś nadzwyczajnie. Ponieważ po świętach nazbierało się, przy pomocy rodzinki, troszkę puszek, miałam możliwość zrealizowania zamówienia na takowe. Kiedyś już robiłam
i pokazywałam je TUTAJ. Puszek było sporo więc "zapuszkowałam" się całkowicie. Nie mylić proszę z odsiadka! To dość przyjemna i nader uspokajające zajęcie. Puszeczki poleciały już w świat.
Puszki z Hortensjami.
Z Piwoniami
Z różyczką. Niestety tylko jedna. Wciąż za mało puszek!
Cała drużyna puszek.
Oprócz puszek zachciało mi się przyozdobić z lekka mały koszyczek, który podniszczony trafił do piwnicy, a który teraz służy mi do przechowywania wszelkiego rodzaju próbek kremów.
Ozdobiony koroneczką, która liczy sobie z 80 lat, a która wykonana została własnoręcznie przez moja babcię, jako falbanka do pościeli wyprawowej. Ciekawe ile jeszcze takich staroci znajdę w szufladach? Haft angielski wciąż mnie zachwyca, ale wciąż jest dla mnie nie do ogarnięcia. Haftować i wycinać te kółeczka........ niemożliwe. Tak w trakcie meczów zwijam rureczki do następnego koszyka, ale zanim go pokażę minie jeszcze troszkę czasu wiec cierpliwości.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.