23 marca 2016

Jaja z krzywulcami

Witajcie kochani. Ostatnie dni nie były dla mnie wesołe, a dziś to już przegięcie. Nie umiem się pozbierać. Zaliczyłam dziś pogrzeb mojego kolegi jeszcze z lat szkolnych. Społecznik i harcerz z krwi 
i kości. Szok był tym większy, ze jeszcze tydzień temu rozmawiałam z nim o spotkaniu, które organizuję z okazji 35 lecia matury. Niestety już go z nami nie będzie. Szkoda. Dlaczego muszą odchodzić tak wspaniali ludzie? Na pocieszenie poczytałam sobie Wasze blogi, gdzie wciąż jest kolorowo i radośnie, gdzie jajo goni jajo. Nic innego mi nie pozostaje jak pokazać Wam moje jajka, ozdobione krzywulcami, które maja pełnić role reliefów. No kurka nie potrafię póki co opanować tej wcale nie łatwej sztuki. Nie mam tez dobrej konturówki do reliefów i szło mi dość opornie. Efekt zobaczycie na fotkach. Jakby i nie było mnie się nawet podobają, choć idealne nie są. Musze jeszcze sporo popracować nad tymi rysunkami. No i muszę się przyznać, że znowu błąd popełniłam 
i jedno jajo potraktowałam lakierem śmierdzielem. Pamięc już mnie zawodzi i niechybnie SKS mnie dopada. Dobrze, że w czas się otworzyły moje szare komórki, bo przecież już bombeczkę sobie "ugotowałam" tym sposobem. Reszta jajec w całości została nietknięta. 
To sobie teraz popatrzcie.

Takie żółciutkie


Białe z palemkami



W niebieskościach



Z kurczaczkami. To "ugotowane" lakierem nitro



Mój ulubiony motyw różyczek.



Takie maleństwa sześciocentymetrowe





No i wszystkie jajeczka razem na sianku


Pospiesznie zgłaszam jajeczka do kolejnej lekcji Decu organizowanej przez Renię i Justynkę. 


Na dziś wystarczy. Trochę dużo zdjęć, ale myślę, że szybko ogarniecie te jajca. Wpadnę jeszcze raz z jednym postem i życzeniami. Pozdrawiam Was serdecznie. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.