08 września 2015

Wrześniowy ogród i zawsze musi być ten pierwszy raz.

Jest dość późno, ale może uda mi się napisać jeszcze krótkiego posta. Na Pomorzu zrobiło się iście jesiennie. Pogoda prawie listopadowa. Wieje, pada cały dzień i na dodatek temperatura osiąga zaledwie 12 st. Okropieństwo. Kilka dni temu byłam w ogrodzie i porobiłam trochę fotek, ale okazało się, że wiatr tak bujał kwiatami, że większość zdjęć jest bardzo nieostra. Pokażę więc Wam tylko te, które jako tako wyszły. Widać już jak ogród zmienia szatę. Rośliny tracą swój blask, przybierając trochę wyblakłe barwy, czerwienieją liście krzewów i drzew. Wiele roślin trzeba było juz wyciąć. Jest jednak grupa roślin, które cieszą moje serce. Każdego roku z niecierpliwością czekam na ich kwitnienie. Moje serce dostaje od nich dawkę pewnego rodzaju sentymentalnych skojarzeń. Może dlatego lubię wrzesień. Mowa 
 o wrzosach, których mam w ogrodzie juz sporo, ale ciągle mi ich mało i znowu w planach mam powiększenie wrzosowiska. Popatrzcie, czyż nie są śliczne?





Urzekają mnie i wciąż zachwycają Hortensje, wszelkiego gatunku. Ta Pinky Winky ślicznie się przebarwia na jesieni by na koniec pozostać brązowym suchym kwiatem, który równie pięknie dekoruje uśpiony ogród.


Hortensja ogrodowa jeszcze kwitnie choć widać już, że miejscami jej kwiaty płowieją, tracąc intensywny kolor.


Hortensja Annabel w towarzystwie Budleji i rudbekii wygląda zachwycająco i wydaje się, ze jest jeszcze piękniejsza, gdyż przekwitając przybiera seledynowego koloru.




Niczym wielka wata cukrowa wygląda Hortensja Limelight




Wydawałoby się, wiecznie kwitnące rudbekie dopiero teraz osiągnęły swoje apogeum kwitnienia. Jest ich dużo i coraz więcej, gdyż pozwalam siewkom rosnąc tam gdzie chcą, no może prawie wszędzie.


Tyle o ogrodzie. 
Pod koniec sierpnia miałam zaszczyt uczestniczyć i hucznie świętować jubileusz 50 lecia ślubu mojego wujostwa. Nie lada wyczyn przeżyć wspólnie 50 lat, bo jak pisał Gałczyński " Nie wystarczy pokochać. Trzeba jeszcze wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przaz całe życie".
Chciałam z tej okazji podarować im coś tak od serca, coś niepowtarzalnego, ale tez niezobowiązującego. No i co? Oczywiście pomyślałam o kartce. Tyle się napatrzyłam na dzieła dziewczyn, tyle razy dech mi zapierało, że w końcu postanowiłam zrobić taka jubileuszową karteczkę. Niestety nie mam w swoich przydasiach papierów i innych kwiatków czy tekturek. Zrobiłam z tego co miałam w domu, jedynie zakupiłam napisy w sklepie "Wycinanka", który dobrze znacie. Jako tło posłużył mi papier decu soft, bardzo cieniutki i delikatny, którym okleiłam część karteczki. Resztę widzicie. Nie wiem czy to coś jest podobne do skrap.....coś tam, ale mnie się podoba i z tego co wiem, wujostwu również się spodobała. 






Zapomniałam zrobić zdjęcie w środku, ale tam było wspomniane wcześniej motto i zyczenia w fioletowej rameczce z perełkami 
w płynie. Jak Wam się podoba ta moja pierwsza? 
Buziaczki dla wszystkich.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.