21 września 2015

Kogel mogel czyli o wszystkim.

Witajcie kochani. Czas nadrobić zaległości. Dawno mnie nie było, choć starałam się zaglądać do Was, to pewnie nie do wszystkich dotarłam, za co bardzo przepraszam. Bardzo lubię wrzesień za swoją łagodną pogodę. Postanowiłam więc skorzystać z takiej właśnie aury i wzięłam sobie dłuższy urlop. Odpoczęłam sobie, choć część dni spędziłam w domu i ogrodzie. Skorzystałam jednak również z zaproszenia bratanka i zaniosło mnie na wielkopolską ziemię. Moim "bzikiem" są pałace, zamki i rezydencje naszych dawnych możnowładców i tu nadarzyła się wspaniała okazja do zwiedzenia kompleksu pałacowo - parkowego w Rogalinie. Pałac Raczyńskich. Co tu dużo mówić, to trzeba zobaczyć. Często podziwiamy Wersal, a tuż pod nosem mamy takie perełki. 



Trochę urzekających wnętrz.




Czyż nie piękne?
Przy okazji odwiedziłam tez Kórnik ze swoim zamkiem, który polecam wszystkim, aby odwiedzili to miejsce na przełomie maja 
i czerwca, gdzie w arboretum kwitnie ogrom różaneczników, azalii i innych krzewów. Ilość gatunków jest przeogromna. Znalazłam też moje ukochane drzewo. Ciekawe czy wiecie cóż to takiego?


Na drodze pod nogami omal nie rozdeptałam......


I sam zamek...

Było cudownie , jednak czas bylo wrcać do domu. Tutaj miła niespodzianka. Odebrałam od sąsiadki przesyłkę, która nadeszła  podczas mojej nieobecności. Zupełnie zapomniałam, że jakiś czas temu brałam udział w zabawie u AGATKI. Udało mi się i szczęście mi dopisało. Agatka w swojej dobroci nadesłała mi całą masę różności, które zapewne wykorzystam w swoich pracach, popijając herbatką i chrupiąc słodkości. 


Agatko dziękuję jeszcze raz bardzo serdecznie.

Jakoś tak po tym urlopie nie miałam większej chęci do działania. Mój mózg wyłączył się na tyle, że o niczym nie myślałam. Dosłownie! No i w końcu.....

" Na poprawę nastroju coś sobie kupiłam.
Pięknie pani za wszystko zapłaciłam.
Spacerkiem spokojnie do domu wróciłam,
gdzie gapa spostrzegłam, ze towar zgubiłam.
Ubrałam znów buty, do sklepu wróciłam,
powtórnie spacerek z przymusu zrobiłam.
Wracając do domu, kwiatuszki kupiłam
a moją siateczkę znowu zostawiłam!
Powtórnie wracam i tak myślę sobie
jaka wielka pustkę mam dziś w swojej głowie?!

Czy wam kochani też tak się czasem zdaża, czy to tylko moja skleroza, siostra rodzona?

No i w końcu zabrałam się ostro do pracy, bo toż to miesiąc się kończy a ja jak nic daleko w polu z robótkami na wrześniowe zadania. Nabrałam ochoty na makramowe tworki i ćwiczenie węzełków frywolitkowych. Nie są trudne, ale wprawy nabrać trzeba, by jakoś tak miguśkiem to szło. Wyplotłam jedną.......



i naszła mnie ochota na drugą, a że chłodno się zrobiło to już pomyślałam o takiej jesienno zimowej do cieplejszych sweterków. Wykorzystałam więc zwykłą włóczkę.



Zapięcie na guziczek, bo czasem denerwuję się, ze nie daję rady moimi słabymi ślepiami zapiąć karabińczyka. 
Jeszcze obie razem.....



Zazdroszczę dziewczynom umiejętności robienia fajnych zdjęć. Danutka, nasza królowa robi to perfekcyjnie. Niestety ja nie potrafię i muszę się w końcu tego nauczyć, ale póki co muszą Wam wystarczyć takie nieudolne foty. No dobrze. Ufff długo tu dzisiaj, ale mam nadzieję, że nie było nudno i jakoś dobrnęliście do końca posta. Bransoletki oczywiście zgłaszam do zadania w nauce makramy u Joasi.


Pozdrawiam Was cieplutko i życzę miłego tygodnia.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.