Nareszcie po długim okresie oczekiwania na wiosnę, po długim czasie zimnych, wietrznych dni pojawiło się ciepło i słońce,
a wraz z nim ochota na moje ulubione zajęcia, prace
w ogrodzie. Mogłam wreszcie cały dzień i to nie jeden, spędzić na świeżym powietrzu, Rozkoszować się widokiem budzącej się do życia przyrody. Dokładnie obejrzałam każdy kwiatek, każdą roślinkę i z wszystkimi przywitałam się z wielką radością. Sami wiecie ile piękności zaczyna pojawiać się w ogrodach. Kuszą swoimi kształtami, zapachem, różnorodnością barw. Krokusy, hiacynty, sasanki, narcyze, szafirki, tulipany i cała gama wiosennych piękności. Wszyscy je znamy i kochamy, bo są oznaką budzącego się życia. W moim ogrodzie też jest sporo tych kwiatów, jednak dziś oko moje zatrzymało się na dłużej na kępie pszylaszczek. Z dziecinnych lat pamiętam spacery do lasu
i śliczne bukieciki niebieskich pszylaszczek zebrane własnoręcznie. To były czasy. Dzisiaj te niepozorne kwiatki są pod ochroną od 2004 roku i jedynie formy hodowlane, niejednokrotnie piękniejsze, możemy uprawiać w ogrodach. Moje pszylaszczki wiele lat temu sprowadziłam właśnie z lasu, wykopując niewielką kępkę wraz z korzeniami. Trudno się przyjmowały, ale w końcu się udało.
Te niepozorne, dorastające do 15 cm kwiatki, kwitną od marca do początku maja, jeszcze przed ukazaniem się liści. Są to rośliny cienia i półcienia. Znakomicie więc nadają sie do sadzenia w ciemnych miejscach ogrodu, pod drzewami
i krzewami, w północnych jego częściach i tam gdzie inne rośliny sobie nie radzą. Przylaszczka lubi ziemię dość próchniczą i wapienną. Pierwszy raz posadziłam pszylaszczkę w dość kwaśnej ziemi i nie miałam pojęcia dlaczego była taka słaba. Lubi tez sporo wilgoci. Gdy jest sucho po prostu ginie. Zadbajmy więc o stanowisko wilgotne lub podlewjmy ją obficie. Nasza pszylaszczka chętnie rośnie na jednym miejscu i jak już się zadomowi, odwdzięczy się pięknym kwitnieniem. Nie lubi przesadzania.Obraża się i trudno się przyjmuje i trzeba poczekać by znowu zechciała pokazać nam swoje kwiaty. Taka uparciucha. W szkółkach można znaleźć pszylaszki o białych
i różowych kwiatach, a nawet pełnych. Są wciąż rzadkością
a cena za niewielką sadzonkę jest dość wysoka. W Japonii hoduje się nowe odmiany pszylaszczki o różnych kolorach kwiatów, ale cena ich na targach jest kosmiczna. Chcialibyście mieć takie zestawienie w swoich ogrodach? Czyż nie są piękne? A może macie już te piękności?
żródło
Mnie zainspirowało to zdjęcie i postanowiłam, mimo ceny, zakupić kilka kolorowych odmian. Będzie cudnie.
Pozdrawiam Was cieplutko i wiosennie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.