Dziś szybciutki post. Jestem wciąż na urlopie i mogłabym tak na zawsze. Pogoda rewelacyjna. Taka moja. Cieplutko, a nie upalnie. Muszę Wam powiedzieć, że wrzesień i październik to moje ulubione miesiące. Nie dlatego, że w październiku przyszłam na świat. Jest wtedy tak spokojnie, sentymentalnie miło. Świat zwalnia, przyroda zwalnia i maluje świat przepięknymi kolorami. Ach, robi się cudnie. Ale nie o tym miałam dziś pisać. Kończy się czas, w którym powinnam zademonstrować Wam moją kolejną próbę w sztuce makramy. Wiecie, ze zadaniem był węzeł żebrowy. Ponieważ nie miałam odpowiednich koralików, a koniecznie chciałam zaliczyć to zadanie w terminie, powstała bransoletka bez koralików. Wiem, że praca nie powala na kolana, ale połapałam się przynajmniej jak i co z tym węzełkiem, naplotłam takie cuś.
Wiem, że przy Waszych arcydziełach to dopiero przedszkole, ale obiecuję, ze już następna będzie bardziej "wypasiona". Muszę tylko zakupić jakieś koraliki, sznureczki i inne "duperelki".
Zadanie na wrzesień to węzeł frywolitkowy, którego bardzo mi brakuje w tych bransoletkach. Wreszcie będę umiała robić te pętelki. Prace zgłaszam do 3 zadania wspólnej nauki makramy.
No i muszę w tym miejscu podziękować Agnieszce z bloga http://shabbychic-hagart.blogspot.com za przysłaną puszkę farby kredowej do stylizacji mebli i decoupage firmy VITTORINO, którą to szczęśliwie wygrałam w szybkim rozdaniu właśnie na jej blogu. Zajrzyjcie do niej. To mistrzyni renowacji mebli. Robi cudeńka i widać, że kocha to co robi. Agnieszko bardzo Ci dziękuję. Jak tylko wykorzystam tą farbę, opowiem co i jak.
Buziaczki wysyłam wszystkim zaglądającym na tego bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.