Urlop się skończył. Wiecie jak to jest, gdy po dłuższym czasie czas zebrać się do pracy. Nie chciało się, oj nie. Szczególnie, że tak na prawdę to jeszcze na dobre nie wróciłam z miejsca, które dane mi było zobaczyć. Islandia, bo o niej mowa, to kraina
w której zakochałam się dawno temu dzięki internetowi, zdjęciom i opowieściom. Kiedy padła propozycja wyjazdu, nie zastanawiałam się ani chwili. Chciałam skonfrontować swoje wyobrażenia
z rzeczywistością
i nawet strach przed samolotem nie przeszkodził
w podjęciu decyzji.
Wylądowaliśmy w Keflaviku - mieście w południowo-zachodniej części Islandii. Do miejsca przeznaczenia mieliśmy jakieś 350 km, na kraniec
w północno -zachodniej części kraju.
Zobaczcie co widziałam po drodze.
Wyjeżdżając z Reykiaviku, niesamowite wrażenie zrobiły na mnie puste drogi, kilka aut na kilkadziesiąt kilometrów. Pustkowie i cudna odkryta przestrzeń.
Widoki zupełnie jak na Marsie. Skały powulkaniczne, trochę mchu i dzikich traw i jaskinie. Jedną z nich udało się zanawiedzić.
Dalej było geotermalne spa z odkrytą laguną. Bogactwo minerałów sprawiło, iż po kilku godzinnej kąpieli......... marzenie. Przy okazji podjechaliśmy zobaczyć największe na świecie gejzery, które strzelały wysoko co kilka minut.
Potem było jeszcze piękniej. Wodospady, wciąż ogromna przestrzeń, góry zatoczki i zieleń, niepodobna do naszej,
a jednak jest, czasem łany niebieskiego łubinu cieszyły oczy.
Pustymi drogami jechaliśmy w stronę wulkanów, których tu na Islandii jest około 130. Kilka wygasłych udostępniono zwiedzającym.
Miejsce w którym mieszkaliśmy, położone na klifie, sto metrów od oceanu.
Kościółek niczym z bajki, samotny na tym pustkowiu, no i konie, galopujące na wolności, niczym nie ograniczone, swobodne.
Słońce, które nie zachodzi, tulipany i żonkile w lipcu, wiatry i niesamowicie czyste powietrze, woda mineralna w kranach, przestrzeń, przesympatyczni mieszkańcy, którzy swoją dbałością o środowisko zadziwiają, cisza i wolniejsze tempo życia, a także smakowite rybki łowione na wędkę, wspaniała baranina i nawet mięso rekina, na długo pozostaną
w mojej pamięci i pewna jestem jednego, że jeszcze tam wrócę.
Uciekłam od upałów w Polsce i przywiozłam ze sobą trochę tego chłodu. Dzięki temu nie przeżyłam termicznego szoku.
W domu i ogrodzie jakże inne obrazki zastałam.
Cała paleta kolorów, innych zapachów, wdzięcznych kształtów, różnorodność roślin przeolbrzymia i sama nie wiem, czy bardziej mi odpowiada surowy klimat Islandii, czy kapryśny nasz polski. Wiem jedno.
Od Islandczyków możemy się wiele nauczyć i oby każda podróż do tego pięknego kraju zaowocowała dobrymi spostrzeżeniami i obyśmy potrafili zadbać
o swoje miejsce na ziemi tak, jak robią to właśnie potomkowie Wikingów.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Pora wziąć się za robótki i nadrobić zaległości
w odwiedzaniu Waszych blogów.
Super wycieczka i wspaniały ogród Haniu.:) Co tak pięknie Ci kwitnie na niebiesko (może granatowo) obok hortensji? Pozdrawiam cieplutko.:)
OdpowiedzUsuńTe granatowe kule to Przegorzan.
UsuńWspaniała wycieczka!!! Trochę Ci jej zazdroszczę, bo też zawsze marzyłam o Islandii, właśnie ze względu na dla chłodniejszy klimat, a przede wszystkim te widoki... och. Cieszę się Haniu że wspaniale spędziłaś ten czas, a w ogrodzie szaleństwo barw! Moje róże kwitną mniej, szałwia przekwitła, a kule przegorzanu jeszcze się nie wybarwiły, ... no cóż, susza:(
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
Haniu cieszę się niezmiernie, że miałaś okazję zobaczyć ten piękny kraj, po cichu zazdroszczę :-) Następnym razem lecę z Tobą. Cudowne są te widoki i wszechobecna pustka i wielka przestrzeń.
OdpowiedzUsuńZa to w Twoim ogrodzie szaleństwo kolorów .
Pozdrawiam serdecznie
Haniu,ale tam pięknie! Faktycznie, zupełnie inne widoki niż w Twoim ogrodzie, ale to jest wspaniałe, że świat jest tak różnorodny.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Tylko pozazdraszczać! :)
OdpowiedzUsuńChoć ta zimnota ichnia trochę by mnie latem przytłaczała, nasze 15 stopni w lipcu to już spore przegięcie!
Ale wycieczkę miałaś zacną a podróże kształcą , jak to mawia klasyk, wrażenia jeszcze długo pewnie będą w twojej głowie.
no tylko pozazdraszczać! ;)
A moje niebieskie "dzyndzelki " tez się mają dobrze!
Tylko coś z rozmnażaniem u nich nie za teges... ;)
Niemoźliwe. U mnie rosną nawet tam gdzie och nie chce.
OdpowiedzUsuńIslandia jest piękna. Znam z internetu, zdjęć i z opowieści. Mój mąż tam był kilka miesięcy, więc wiem jak tam jest. Może jak zdrowie pozwoli to odwiedzimy ten zakątek świata. Haniu miałaś cudowny urlop. Wspomnienia pozostana na długo. Ogród widac miał kto dogladac podczas twojej nieobecności. Kolorowo, kwitnąco, Pięknie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale super wyprawa,piękne kwiaty
OdpowiedzUsuńIslandia jest malownicza i z pewnością warto się tam wybrać. Ja na razie wolę cieplejsze klimaty, ale doceniam jej piękno i z pewnością nie napiszę, że się tam nigdy nie wybiorę :P Lato w ogrodzie zachwyca, zwłaszcza widowiskowe hortensje, róże, czy szałwia w kontrastowym zestawieniu z rudbekią :) Z pozdrowieniami G.
OdpowiedzUsuńWspaniała podróż, Islandia jest jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńPrzegorzan ( u mnie zw, Grzegorzem;) też pięknie kwitnie, ale nie ma tak intensywnego koloru. Piękne wspomnienia przywiozłaś, ale chłodek mogłaś już sobie Haniu darować, u nas zimno, tak, ze zastanawiam się czy w kominku nie przepalić:( buziaki
OdpowiedzUsuńDzyndzelki robią niesamowite wrażenie na tle bialych anabelek. A co do Islandii to nie dziwota, że się w niej zakochałaś, jest przepiękna w swojej prostocie i surowości. Pozdrawiam cieplutko Haniu bo nas dziś nawet sloneczko przygrzało🙂
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka, Haniu! Ogród zachwyca!!! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPięknie przedstawiasz krainę tak odmienną od naszej, polskiej i oglądając zdjęcia zachwycić się można. Surowość krajobrazu, prostota życia i natura uwieść mogą, aż do zakochania.Uściski.
OdpowiedzUsuńI ja tam byłam "miód i wino piłam" i przyjechał równie zauroczona jak Ty. Islandia to piękna wyspa, chociaż zupełnie odmienna od naszego kraju. Chetnie bym tam jeszcze wróciła, co już dzięki Tobie się trochę wydarzyło :-) Ogród zachwycający :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTo jest taka podróż życia, która zostaje na zawsze w cudownych wspomnieniach :)
OdpowiedzUsuńTwój ogród jak z bjaki :)
Wspaniała podróż Haniu ale zdjęcia z Twojego ogrodu są równie urzekające :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uściski!
Ojejciu... chyba zazdroszczę :D ;) ;) nigdy nie byłam na Islandii, ale po takiej recenzji jak Twoja mam ochotę natychmiast przejrzeć oferty biur podróży i wskoczyć do samolotu i lecieć prosto na Islandię... bardzo inspirujący post! Fantastyczne fotki :)
OdpowiedzUsuń