Mogłabym spędzić tam znacznie więcej czasu, popijając regionalne, zimne, wędzone piwko.
W Monachium pospacerowaliśmy po Parku Olimpijskim
i zawitaliśmy na wystawę aut BMW. Rany, przymierzyłam się do niektórych wozików. Cudne były i powiem szczerze,
że chciałoby się takimi pośmigać.
Nie obyło się również bez kościołów i katedry. Mnie najbardziej podobał się kościół św. Michała.
i ratusz o arcyciekawej architekturze
Po trudach zwiedzania posililiśmy się słynną bawarską golonką w klimatycznej karczmie, gdzie przygrywała kapela
w regionalnych strojach.
Dalsza podróż przez urokliwe miejsca.
A teraz moje ukochane zamki i zameczki. Schwangau położony u stóp Alp ze słynnymi zamkami Ludwika II, zwanego Ludwikiem Szalonym. Chyba było w tym sporo racji. Niestety wewnatrz obowiązywał zakaz robienia zdjęć, a ponieważ były to obiekty monitorowane, wolałam nie ryzykować mandatu w wysokości 200 euro.
Niestety w Garmich- Partenkirchen trafiliśmy na szczyt G7 i trudno było dostać się do miasteczka, jednak nasz pilot był dostatecznie upierdliwy i w końcu pozwolono nam pochodzić po tym bardzo ładnym miasteczku. Tak na marginesie takiej liczby policji i wojska w jednym miejscu nie widziałam od czasu stanu wojennego.
I na koniec perełka Bawarii. Piękne stare miasto Rothenburg. Chyba się w nim zakochałam.
Jest tu sporo sklepów z wyrobami Hand Made. To coś dla was kochane dziewczynki.
No i ja, zmęczona, ale bardzo zadowolona.
Przepraszam wszystkich, do których nie zdążyłam jeszcze zajrzeć. Trudno nadrobić zaległości z tylu dni, ale bardzo się staram, uwierzcie. Teraz czas pomyśleć o zabawie w kolorki
u Danusi i o kolejnej lekcji decu u Reni i Justynki. Zmykam więc szukać inspiracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.