30 października 2015

Ze śliwką w tle i piechota Dżyngis - chana.

Witajcie kochani. Ostatnie dni października są bardzo pracowite. Wczoraj tworzyłam wiązanki dla najbliższych na zbliżające się święto zmarłych. Robię to od lat i moja rodzinka się tak przyzwyczaiła do tego, że już nikt i nic nie kombinuje. Całe szczęście, że zrobiłam je wczoraj, bo dzisiaj cały dzień spędziłam w kuchni. W sobotę i niedzielę spodziewam się gości więc chociaż jakieś słodkości do kawki i przekąski są mile widziane. Zbierze się niezła gromadka. Zawsze cieszę się na ten mini zjazd rodzinny, bo coraz trudniej jest wszystkich zebrać do kupy, a tak jest okazja, by odbyć fajne rodzinne spotkanie. Skoro więc jutro do Was raczej  nie zajrzę,  to dzisiaj szybki post ze śliweczką, bo toż to już na prawdę za pięć dwunasta, a nie chciałabym opuścić tego kolorku. Zupełnie nie miałam pomysłu co tu zrobić na ten śliwkowy kolorek. Zbyt długo zwlekałam z pracą i w końcu tak na szybko postanowiłam odnowić stara skrzyneczkę, którą dostałam jakieś 
30 lat temu. Niestety z gapiostwa zapomniałam zrobić jej fotki przed. Musicie mi to wybaczyć. Gapa jestem i tyle. W każdym razie była w opłakanym stanie. W końcu tyle lat miała, że się najnormalniej w świecie zużyła. Nie chciałam jej jakoś mocno zmienić, bo zwykle stoi gdzieś w moim pokoiku, a tu kolorki zobowiązują. Pomalowałam ją więc na jasną śliweczkę, pomazałam suchym pędzlem, by dodać jej słusznego wieku i teraz mam. Żadne cudo to to nie jest, ale myślę, że Danutka przyjmie a Stefek nie wypluje. 




Teraz już wiecie do czego mi posłuży. Koralików nakupiłam sporo a tu jeszcze jakieś niespodzianki się pojawiły, ale o tym później.  Osobiście lubię kolorki zbliżone do śliweczki. Takie jaśniejsze wrzosy mogą być w małych dodatkach. W ubiorze raczej ich nie lubię. Po prostu źle w nich wyglądam. Za to same śliweczki 
w stanie surowym uwielbiam, ale tylko takie nieprzetworzone.  


 Niedawno u Gosi był przemarsz wojsk. Do mnie dzisiaj przywędrowała piechota Dżyngis - chana. Jakoś tak mi się skojarzyło i nawet nie wiem czy słusznie bo historia nigdy nie była moją mocną stroną. Ciekawe z czym Wam skojarzą się takie ludziki - stworki? Wiem, wiem, paskudy jakieś wyszły, ale co tam. możecie sobie poużywać. Dziś wszystko Wam wolno. 



........już widzę Wasze rozhahane mordki. 


Może chociaż Stefania się zlituje. Mam nadzieję, że lubi śliweczki  i jakoś je przełknie. Buziaki dla wszystkich.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkim zaglądającym i zostawiajacym komentarze, serdecznie dziękuję za odwiedziny i odrobinę uwagi.